Niewiele możemy powiedzieć na pewno, bo naszym zmysłom i sposobom poznania brakuje narzędzi. Możemy się poruszać wyłącznie w obszarze naszych zdolności do rejestrowania i rozumowego interpretowania rzeczywistości, powoli odblokowując szersze spektrum receptorów. Nie wszyscy mamy świadomość, że to, co uznajemy za fakty jest jedynie naszą własną perspektywą, choć wartą odkrywania i poszerzania 🙂 Czy ma ona coś wspólnego z realiami, możemy poznać wyłącznie po efektach.

Przyjrzyjmy się hipotezie na ten temat: „Ja” jest niczym więcej niż zbiorem informacji o naszych przodkach (rozumianych nie tylko jako dziedzictwo rodowe, ale też historyczne i kulturowe), które „domaga się” jedności z Absolutem. Jest wykluczoną, niechcianą częścią doświadczania życia poza jego porządkiem – MIŁOŚCIĄ. Zbiorem wszystkich przejawów bezwarunkowej miłości oraz: tajemnic, mrocznych stron, wyborów, decyzji, myśli, intencji i czynów, które „czekają” na ujawnienie, szacunek i akceptację, by znaleźć należne sobie miejsce i stać się instrumentem z pełnym zaangażowaniem odkrywającym każdy pojedynczy dźwięk wszechobecnej Muzyki.

Można by zatem zaryzykować stwierdzenie, że nasze „ja” (zawsze wiedzące :)) potrzebuje rezygnacji z egocentrycznych korzyści „zarządzania” światem na rzecz zaufania do Życia, pokory i dbałości o spójność pomiędzy własnym znaczeniem a wagą Tego, co sprawia, że wdychamy i wydychamy powietrze niezależnie od naszych wysiłków. Porządku, wobec którego „ja” ciągle się buntuje, bojąc się konfrontacji z prawdą na własny temat oraz odwagą bycia autentycznym i spójnym z najgłębszą istotą życia. Boimy się konfrontacji i rezygnacji z korzyści przynależnych postawie, że coś można bezkarnie wykluczyć, przemilczeć, schować czy unieważnić. Wszystko, co zostaje pomyślane, zrobione lub zaniechane zostawia ślad i przejawia się w innej formie albo w następnym pokoleniu, jako zbiór informacji, blokujących dostęp do głębokiej istoty nas samych – bezwarunkowej miłości. Dzieci, wnuki i następne pokolenia dziedziczą wszystkie nasze spójności i wszystkie nasze zaniechania, i zakłamania tworząc zbiór informacji w postaci następnego „ja”, współtworząc dostęp do miłości albo się od niej oddalając…..jak i my wszyscy każdego dnia i z każdą chwilą swojego życia.

Wobec takiej perspektywy pozostaje nam uczyć się dostępu do miłości poprzez akceptację wszystkich swoich „możliwości” i należnego respektu do wszystkiego, co odciąga nas od spójności z Absolutem.

Dlaczego_ja_Sens_tozsamosci_cz.II_23.07.2019.pdf

Pin It on Pinterest

Share This