Kiedy dotyka nas trudne doświadczenie o charakterze osobistym albo dramat mający wymiar znacznie szerszy, jak aktualna powódź w południowej części kraju, nawykowo reagujemy w określony sposób. Jeśli w pierwszej kolejności nie zadbamy o równowagę w sferze wzbudzonych przez ekstremalne przeżycia emocji, wejdziemy w taki tryb, który niszczy naszą psychikę, a w konsekwencji może prowadzić do stanów depresyjnych lub obniżyć naszą odporność fizyczną (czytaj więcej tutaj). Emocje są naszą energią życiową – jeśli przyjmiemy to za fakt, zrozumiemy wagę ich bezpośredniego odreagowania i udrożnienia ich przepływu. Natomiast konsekwencje ich zablokowania będą podobne do zniszczeń, które obserwujemy po przejściu wzburzonej fali na południu Polski. Dłuższe blokowanie przepływu emocji (ich bezpiecznej formy rozładowania) wyczerpie nasze zasoby energetyczne, które z natury rzeczy służą temu, by przejść konstruktywnie przez bardzo trudne sytuacje. Jak działa ten niesprzyjający mechanizm i jak go przekroczyć?

Zacznijmy o tego, w jaki sposób reagujemy w sytuacjach, które wywołują silne emocje czy szok. Otóż jeśli nie odreagujemy pierwszej silnej reakcji (szoku, bezradności, rozpaczy i biologicznego strachu), w pierwszym odruchu poszukamy winnego tego, co się wydarzyło i spróbujemy odreagować niewyrażone wcześniej  emocje kierując je w jego kierunku. Będziemy także próbować znaleźć logiczny (dopasowany do naszej wiedzy i zdolności wnioskowania) sposób zinterpretowania tego, co się stało, uwzględniając nasze założenie o winie osoby (lub zjawiska, idei, grupy itp.). Mechanizm ten jest znany i wykorzystywany od wieków jako strategia  podsycania konfliktów, które w efekcie przekształcają się w wojny. Kiedy podlega mu większa grupa osób, przyjmując za cel ataku tego samego winowajcę, staje się ona bardzo niebezpieczna. Bowiem emocje zamiast opadać, wyciszać się po ich wyrażeniu, kumulują się, niszczą świat zewnętrzny i wewnętrzny. Wyjście poza pewien poziom eskalowanej w ten sposób nienawiści staje się niemożliwe.

Dlaczego działamy za każdym razem według tego schematu? Przyczyna jest prosta: instynktownie chcemy odreagować (a więc wyczyścić nasz umysł i ciało) wszystko, czego nie wyrzuciliśmy z siebie na bieżąco w pierwszej, naturalnej reakcji na sytuację, a co uniemożliwia nam odzyskanie równowagi, tworząc blokadę w dostępie do energii (np. opadamy z sił, nie mamy motywacji do działania, załamujemy się lub kręcimy się jak lew w klatce bez możliwości uwolnienia). 

Równowaga zaś to taki stanu psychiki, który pozwala reagować adekwatnie do sytuacji i poradzić sobie z nią w rzeczowy, a nawet budujący sposób. Ponadto próbując automatycznie wskazać odpowiedzialnych za daną dramatyczną sytuację i nadać jakieś pasujące do naszego sposobu myślenia o świecie znaczenie temu, co się zdarzyło, łagodzimy lęk związany z bezradnością, która w instynktowny sposób kojarzy nam się z zagrożeniem życia. Wskazując palcem winnego, tworzymy pewną ramę, która tworzy złudzenie bezpieczeństwa. Zyskujemy wówczas pozorną kontrolę nad sytuacją. 

Jednak kiedy działamy w opisany wyżej sposób, ryzykujemy poważne nadwyrężenie zdrowia psychicznego i fizycznego, jak również to, że padniemy ofiarą manipulacji, dając się zwieść opowieściom (narracjom i interpretacjom będącym na rękę nieuczciwym osobom czy różnym grupom mogącym wykorzystywać te tendencje do własnych szeroko rozumianych interesów). Tracimy w ten sposób zdolność do skutecznego reagowania na to, co się wokół nas dzieje, odraczając tym samym próby zrozumienia sytuacji z miejsca, w którym emocje nie dyktują już najszybszego rozwiązania, a biologiczny strach oraz bezradność zamieniają w nienawiść i zniszczenie. 

Przytomnie i świadomie

Istnieje jednak taka ścieżka odczuwania, myślenia, a w konsekwencji reagowania, która pozwala uniknąć przedstawionych wyżej niebezpieczeństw. U jej początku znajdują się przytomność i świadomość mechanizmów kierujących naszym biologicznym potencjałem.

Co więc warto zrozumieć (zmienić) przy okazji tych tragicznych zdarzeń, które mają miejsce obecnie? Przede wszystkim nie racjonalizujmy blokowania emocji, bo pod wpływem nieodreagowanej reakcji na szokujące zdarzenia stajemy się podatni na manipulację ze strony nieuczciwych osób i grup, a w konsekwencji na destrukcję naszego życia wykorzystaną do osiągania celów przez tych, którzy potrafią zarządzać nastrojami społecznymi.

Nie szukajmy jedynego winnego na poważnie, a więc nie przywiązujmy się sztywno do jednej słusznej koncepcji objaśniającej, przez kogo lub przez co to wszystko się stało. Przyczyny takich zjawisk są zawsze wielorakie i w pośredni sposób długoterminowo wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, co dzieje się w naszym świecie. Prosta, niby oczywista interpretacja to zawsze pułapka, w którą sami się zapędzamy, a konsekwencji stajemy się ślepi na fakty.

Weźmy pod uwagę, że kiedy przeżywamy silne emocje, zdolność do racjonalnej analizy faktów staje się niemożliwa i możemy wówczas uwierzyć w podawaną wersję przyczyn danego zjawiska, podsycając i podtrzymując wyniszczające emocje. Podążamy wówczas za podaną na talerzu interpretacją danej sytuacji dającą doraźną ulgę i poczucie bezpieczeństwa. Tak działa nasz instynkt samozachowawczy.

Właśnie na tym opiera się manipulacji nastrojami społecznymi, a nasze instynkty (przede wszystkim strach) zostają wykorzystane do interesów grup i/lub osób trzecich, które działają bez skrupułów. Nasze potrzeby i równowaga życiowa nie są w tych przypadkach w ogóle brane pod uwagę, mimo oficjalnych i mniej oficjalnych zapewnień.

Droga do równowagi

Podsumowując zawarte w powyższym tekście wskazówki:

  1. Uświadommy sobie, że priorytetem jest zadbanie o własną równowagę psychiczną.

Dopiero będąc w kontakcie z realną reakcją (emocje) na fakty będziemy w stanie adekwatnie o siebie zadbać i zareagować na, to co się dzieje, łącząc energię emocji z racjonalnym myśleniem i działaniem. To da nam poczucie spójności i wewnętrzną równowagę, zapewniającą odporność na szarpnięcia silnych emocji.

  1. Nie dawajmy wiary w jedyną słuszną przyczynę tego, co się stało (przyczyny są zawsze wielowymiarowe i składa się na nie wiele czynników!).

Jeśli uwierzymy, że dana sytuacja spowodowana została przez kogoś (konkretni politycy) lub przez coś (np. ocieplenie klimatu) to pamiętajmy, że jesteśmy na najlepszej drodze do utraty kontaktu ze sobą i do bycia zmanipulowanym. 

  1. Pozostańmy w kontakcie ze swoimi reakcjami i zadbajmy o to, żeby w ramach możliwości łączyć wiedzę o swoich reakcjach z dbałością o równowagę i racjonalną analizę faktów, na które należy reagować zawsze na bieżąco.

I na koniec: zwłaszcza w ekstremalnych sytuacjach bądźmy świadomi mechanizmów – wewnętrznych i zewnętrznych – którym podlegamy, i nie pozwólmy, by to one nami sterowały. Tylko my sami możemy się o siebie zatroszczyć – nikt inny tego za nas nie zrobi. 

Jolanta Toporowicz

 

Pin It on Pinterest

Share This