W nowy, 2021 rok wchodzimy z wielką niewiadomą i emocjonalnym wyeksploatowaniem kondycji emocjonalnej i mentalnej. Za nami szokujące wydarzenia, z których jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć, a już przed nami kolejne, niejednoznaczne fakty, afery i medialnie podkręcane emocjami monotematyczne treści. Zza kulis oficjalnych źródeł informacji, od czasu do czasu zagląda do nas kilka nieciekawych pobocznych, a może i tych zasadniczych wątków dotyczącej nas bezpośrednio rzeczywistości: gospodarki i polityki, niepewności w kwestii dotychczas uznanego za oczywisty, jakości bytu.
W opozycji do oficjalnych wiadomości nasączonych strachem chaosem i zagrożeniem hasa sobie niefrasobliwy, uradowany i zachwycony sobą samym nurt obietnicy wiecznej szczęśliwości. Nurt zachęty do niczym nie zmąconego realizowania własnych pomysłów i wizji na swoją własną wyjątkowość, dzięki której wydostaniemy się z tego, co się dzieje. Tuż przed nami, na wyciągnięcie ręki stawia on to coś, co nas wyzwoli. W tym obszarze mamy urozmaicenie- jedni uważają, że przyjdą nas zbawić niewidzialne moce (wówczas należy czekać i nie przejmować się), drugi zaś obiecuje dostęp do tych mocy, dzięki którym wykreujemy to, co chcemy. Na myśli mamy tutaj albo coś bliżej nieokreślonego (wspaniałego) albo obietnicę realizacji wizji na temat samych siebie i swojego sukcesu w każdej dziedzinie. W skutkach ubocznych tej perspektywy jest również zawarta obietnica powstania lepszego świata, jakby to było oczywiste, że realizacja egocentrycznych potrzeb stworzy nam przyjazny i wykreowany dla naszego dobra świat bez kolizji z innymi światami.
Gdzieś pomiędzy tymi dwoma, rodem z archiwum historii i absurdalnych komedii Monthy Pythona światami próbuje się przebić do naszej świadomości prostota życia, którą oglądamy w zwierciadle swoich wielowiekowych egocentrycznych kreacji: zewnętrznym świecie. Iluzoryczne doświadczenie oddzielenia od tego, co oglądamy pokazuje się jako nasze dzieło: zmaterializowane egocentryczne motywacje, zakłamania, manipulacje, pokusy, wybory dalekie od tego, co czujemy, że jest prawdą, zakopane pod dywan nierozwiązane problemy, odroczone na „później” ponadczasowe wartości.
Oszukane Życie w nas samych domaga się uwagi. Zaprzedane doraźnym zyskom i kupionymi zewnętrznymi korzyściami- wizerunkom, pozycjom, władzy, prestiżowi, niekończącym się potrzebom oddalającym nas od tego, co w nas żywe i prawdziwe. W tych wąskich szczelinach tworzy się miejsce dla intuicji: spoglądamy na to, co się dzieje z przebłyskiem, że ten świat stworzyliśmy własnymi rękami, to nic innego, jak nasz dorobek. W tych właśnie momentach możemy w końcu zobaczyć, że to nie świat jest do zmiany. Ten świat to nasze odbicie i nie zobaczymy w nim nic poza prawdą na własny temat. Jeśli zatem chcemy zmiany świata, przyjrzyjmy się sobie. Swojej prawdzie, swoim wyborom, manipulacjom i pogonią za zewnętrznym zyskiem. Być może, zanim będzie za późno odważymy się na zmianę samych siebie. Czy mamy w sobie tyle odwagi, by patrzeć prawdzie na własny temat prosto w oczy? Mam nadzieję, że tak. Odpuśćmy sobie bycie „jakimś” na rzecz tego, kim naprawdę jesteśmy, bez ubarwiania i udawania, że coś nas nie dotyczy. To wszystko, co jest do zrobienia.
W tej perspektywie warto pochylić się nad pytaniem, czy to nie czas na zmianę jakości noworocznych postanowień? Większość z nas czuje, że to pomysł, który powoli się dezaktualizuje. Może warto zrobić coś, co od tak dawna unieważnialiśmy, bo było zbyt wymagające, niewygodne? Życzmy sobie otwarcia serca i umysłu na to, co próbuje nas obudzić z niefrasobliwości myślenia na autopilocie do odpowiedzialności za to, co tworzymy każdą naszą myślą, wyborem, działaniem, potem oglądając skutki w tym, co nazywamy światem i mając mu to „za złe”.
Obfitego w autentyczność i odwagę 2021 roku!
Jola Toporowicz