Imperium smutku
Twórca pewnej znanej marki, mężczyzna po czterdziestce prowadzi biznes i uczestniczy w życiu swojej rodziny zgodnie ze stworzonym bardzo dawno, głęboko w nim ugruntowanym wyobrażeniem, które zamyka się w zdaniu: „Muszę stworzyć ogromną firmę, żeby zapewnić mojej rodzinie życie na odpowiednim poziomie i żeby niczego im nie brakowało”. Idąc za tym przekonaniem – bez sprawdzania jego słuszności i zdefiniowania, co oznacza „odpowiedni” poziom i czego jego żona oraz dzieci realnie potrzebują – rozbudowuje swoje imperium. Stawia wielki, bardzo nowoczesny dom, zabiera bliskich na wakacje do miejsc tak egzotycznych, że przed podróżą muszą sprawdzić ich położenie na mapie; coraz smutniejszej żonie kupuje ekskluzywne auto. Jest tak skupiony na przeżywaniu życia w zgodzie ze swoją narracją, że powoli traci zdolność reagowania na rzeczywistość, czyli na potrzeby swojej partnerki, potrzeby, które nie mają nic wspólnego z dobrami materialnymi. Staje się ślepy na pogłębiającą się samotność własnych dzieci, których szkolne problemy i coraz bardziej niebezpieczne zachowania nie pozostawiają złudzeń: to, czego im brakuje, to na pewno nie nowy telefon.
Ten mężczyzna, wciąż przeżywając nie życie, ale swoją o nim opowieść, nie sprawdza, jak jego ogromny wysiłek ma się do głębokich potrzeb jego i całej rodziny. Głębokich, czyli właściwie jakich? Tych, które wynikają z poczucia sensu, bliskości, wspólnego bycia i dzielenia się nie tym, co spektakularne, ale zwykłe – czasem bolesne, a czasem radosne. Zwyczajne. Nie sprawdza, bo przecież „Muszę stworzyć ogromną firmę, żeby…”
Powrót do siebie – na chwilę lub na stałe
W tej historii, jak i w wielu jej podobnych, momentem otrzeźwienia bywa zazwyczaj diagnoza poważnej choroby, rozpad związku lub dramat związany z dzieckiem. Wówczas przestraszony powagą sytuacji człowiek realizuje jeden z dwóch scenariuszy. W pierwszym z nich zamienia wyjściową opowieść na nową, bardziej dopasowaną do aktualnych problemów, ale wciąż pasującą do tych samych wirtualnych potrzeb (ogromne zyski, horrendalne wydatki): poddaje się szybko operacji, wprowadza do planu dnia ćwiczenia, zmienia dietę, a dziecko, niekiedy również żonę wysyła na terapię. Jednak jego wnętrze pozostaje tymi zmianami niemal zupełnie nienaruszone.
W drugim scenariuszu, wraz z przymusowymi przystankiem w pędzie, pojawia się głębsza refleksja, a wraz z nią ukazuje się prawda na temat tego, co ma wartość w odróżnieniu od tego, co mimo pozornego dostatku, jest puste w przeżyciu. Człowiek ma wówczas szansę otworzyć się na całkowicie nową perspektywę, niedostępną w dawnej, oderwanej od rzeczywistości opowieści. Tej zmianie optyki towarzyszy doświadczenie kontaktu ze sobą, bez sztucznych narracji, bez upiększania i zakłamywania tego, czego widzieć się nie chce. Przychodzi wówczas ochota, by wrócić do tej części, która jest w człowieku żywa, by poczuć, jak smakuje życie przeżywane w zgodzie z wewnętrzną prawdą, a nie pod dyktando pełnych fałszu, złudnych opowieści o rzekomym sukcesie. W taki właśnie sposób opowieść o rzeczywistości zostaje zastąpiona reakcją na rzeczywistość, a złudzenie – prawdą.
Kto – tak w głębi duszy – chciałby świadomie poświęcić dany mu czas pogoni za iluzją?
????Jeśli chcesz doświadczyć, na czym polega w praktyce różnica między przeżywaniem opowieści, a przeżywaniem rzeczywistości, zapraszamy Cię do udziału w X edycji kursu Zaufać sobieⓇ. Ta edycja będzie miała czysto ▪️ warsztatowy charakter ▪️, co oznacza, że każdy z uczestników będzie pracował w grupie nad własną zmianą.
Szczegóły znajdziesz tutaj: https://euphonia.pl/zaufac-sobie-x-edycja-2024-25/
Tekst: Jolanta Toporowicz, Anna Ślubowska