Narracja wokół rozwoju osobistego i duchowego operuje pojęciem „ego” w niefrasobliwy i bardzo nieprecyzyjny sposób. Prawie wszyscy używamy tego pojęcia, niewielu z nas jednak pochyla się nad jego treścią. Kim jestem? Jak siebie definiuję? Kiedy mogę mówić o sobie, że wiem, doświadczam, jestem, a kiedy identyfikuję się z jakimś zewnętrznym pomysłem na siebie? Jak to rozróżnić? Kiedy mówię o rozpuszczaniu ego, to co mam na myśli? Co rozpuszczać, zmieniać, w jaki sposób i co to w praktyce oznacza? Co zostanie po „rozpuszczeniu”, jakieś lepsze „ja”? Właściwie nikt się tym nie zajmuje, a wydawać by się mogło, że to podstawa w pracy ze świadomością. Kto i po co ma być świadomy, skoro rozpuścimy ego? Po co to wszystko, jeśli to nie przekłada się w żaden sposób na zmianę jakość życia człowieka?
Patrząc na codzienne aktywności można by powiedzieć, że żyjemy w dwóch, dostępnych naszym zmysłom i jednostkowej świadomości, płaszczyznach. Pierwszą z nich jest bycie, odczuwanie, doświadczanie (emocje, uczucia i intuicja – TU I TERAZ), drugą zaś tworzenie pojęć, narracji, wyobrażeń i powstających wtórnie emocji, będących reakcją na wyobrażenie o sobie, już bez dostępu do intuicji. Pierwszą nazywam „ja wewnętrznym”, drugą „ja zewnętrznym”.
Na co dzień, w permanentnym nadmiarze bodźców i braku treningu, te dwa obszary są praktycznie nie do odróżnienia, jeśli się tego nie nauczymy. Ogólnie mówiąc, te dwa aspekty doświadczania siebie różnią się wyłącznie tym, że w pierwszym przypadku możemy mieć dostęp do wewnętrznej prawdy i intuicji (nazywanej również szóstym zmysłem), a w drugim – będziemy ją mylić z ideami, fantazjami i projekcjami. „Ja wewnętrzne” pokaże nam precyzyjnie wybór zgodny z prawami „Życia”, „ja zewnętrzne” obieca nam nieograniczone, egocentryczne korzyści, za którymi całe życie będziemy gonić. W pierwszym przypadku doświadczymy dostatku, w drugim będzie stale nam czegoś brakować.
Precyzyjna identyfikacja w obrębie tych dwóch pozornie nieznacznie różniących się perspektyw będzie determinowała efekty naszych wysiłków. W przewidywalny sposób stworzy, bądź nie, szansę na dostęp do autentyczności, poczucia wartości i zaufania do siebie. Pozwoli lub zablokuje budowanie jakości życia, opartej na ponadczasowych wartościach, które są głęboką esencją każdego człowieka. Otworzy lub zasłoni dostęp do szerokich przestrzeni świadomości, nazywanych bezwarunkową akceptacją. Akceptacją, obejmującą wszystkie obszary życia i wszelkie przeciwieństwa, przynoszącą pokorę wobec sił od nas niezależnych i odpowiedzialności za to, co współtworzymy wszystkimi codziennymi wyborami, tymi znaczącymi i tymi, wydawać by się mogło, błahymi. Wyborami naszego ego.
Wpis do pobrania: