W dobie mody na duchowość różnej jakości bardzo często operuje się pojęciami, które miewają w swojej istocie znaczenie nieco inne od potocznie rozumianego. Za przykład może posłużyć intuicja mylona z projekcją naszych oczekiwań na rzeczywistość. Jak wiemy, wszystkie obierane przez nas w życiu kierunki mają swoje konsekwencje w postaci celu, do którego docieramy. Ta oczywista zasada dotyczy zarówno życia osobistego, jak i duchowego: miejsce, do którego trafimy, stanowi skutek wybranej ścieżki oraz rozumienia kluczowych pojęć z nią związanych. Kupując więc bilet na pociąg, o którym powiedziano nam jedynie, że jedzie „do pięknego miejsca” (a my daliśmy temu wiarę, wyobrażając sobie, czym to „piękne miejsce” jest), możemy dotrzeć zamiast do Sopotu, na przykład do… Krakowa. Jeśli marzyliśmy o wypoczynku nad brzegiem morza, a dotarliśmy pod Wawel, czeka nas zawód i frustracja.
Nie posiadam kompetencji, żeby nazywać się „duchową nauczycielką”. Moje obserwacje, wglądy i sposoby pracy z ludźmi opieram na metodach, których nauczyłam się w trakcie wieloletniego szkolenia w zakresie kilku modalności psychoterapeutycznych oraz na doświadczeniu wyniesionym z mojej trzydziestoletniej praktyki zawodowej wzbogaconej o kilkunastoletnią praktykę medytacyjną. Z tego też powodu patrzę na metody pracy z drugim człowiekiem dość prosto: obserwuję, jakie przynoszą efekty, czy są skuteczne czy nie, ze świadomością, że jako ludzie mamy różny potencjał i żadna z metod nie jest odpowiednia dla wszystkich.
Bazując na zdobytej wiedzy i wglądach, pozwoliłam sobie na opracowanie autorskich metod pracy opartych na perspektywie, która wykracza poza klasyczne wykształcenie psychoterapeutyczne. Ma ona mianowicie za podstawę uczenie się współodczuwania jako formy wglądu w obszary, do których nie mamy dostępu, jeśli wykorzystujemy tylko wyuczone sposoby poznawania świata wynikające z obowiązującego paradygmatu. Środkiem do tych wglądów jest intuicja, bardzo często mylona z projekcjami naszego umysłu.
Opierając się bowiem na przyjętym paradygmacie, nie zakładamy, że nie mamy pojęcia o rzeczywistości, która nas otacza. Odwołujemy się więc jedynie do tego, co zdołaliśmy zobaczyć, przeżyć i zinterpretować do tej pory, operując znanymi sposobami poznawania świata. Nie bierzemy również pod uwagę faktu, że głębokość wglądu zależy przede wszystkim od naszej intencji penetrowania tematu. Jeśli szukamy odpowiedzi na ważne dla nas pytania powodowani egocentrycznymi potrzebami, doświadczymy czegoś zupełnie innego niż w sytuacji, gdy nasza motywacja będzie znacznie głębsza. Cel nieco większy niż doraźne pragnienia sprawi, że staniemy się bardziej rozumiejący i życzliwi wobec świata – już sam wgląd będzie dla nas wystarczająca gratyfikacją. Jest to bowiem doświadczenie, którego do tej pory nie znaliśmy. Fakt, że nie potrafimy go sobie wyobrazić, zmusza nas – jeśli się na taką podróż zdecydujemy – do tego, by odważyć się poznawać rzeczywistość w nowy sposób, całkowicie odmienny od tego, do czego przywykliśmy. Można by więc rzec, że jest to droga (przynajmniej na pierwszym jej etapie) dla odważnych. Kolejne kroki są już zazwyczaj, patrząc z tej nowo odkrytej, poszerzonej perspektywy, znacznie prostsze, i otwierają nas na doświadczanie bezwarunkowej akceptacji otaczającego świata. Jednocześnie, co ważne, ta droga nie wiąże się z porzuceniem trzeźwego oglądu realiów i zdolności do reagowania na nie w adekwatny sposób.
Dzięki dostępowi do tej przestrzeni świadomości stajemy się spokojniejsi, bardziej akceptujący i odważni w swoich codziennych wyborach dostrojonych do wartości, które dla wszystkich ludzi są takie same. Mamy szansę żyć w poczuciu wewnętrznego dostatku i godności niezależnie od tego, co nas otacza, i nie wykluczając żadnego kontekstu, w którym bierzemy udział.
Prawdziwy intuicyjny wgląd, który pokazuje nam prawdę z poziomu głębszego niż racjonalny umysł, jest zazwyczaj doświadczeniem zmieniającym naszą perspektywę postrzegania rzeczywistości. Ukazuje prosty sposób na wyjście z tych sytuacji, które z perspektywy intelektu wydają się często nierozwiązywalne lub możliwe do rozwiązania tylko doraźnie, bez dotykania ich przyczyny.
Podsumowując, jeśli nie zdecydujemy się na podważenie przyjętych oczywistości, pozostaje nam kręcenie się w kółko w obrębie wciąż tych samych schematów i zmienianie jedynie szczegółów, bez dotykania sedna. Jeśli natomiast chcemy używać intuicji do zaspokajania naszych egocentrycznych potrzeb, tracimy szansę na szersze postrzeganie i poznawanie rzeczywistości. Nie widzimy wówczas, że jesteśmy współzależni od wszystkich i wszystkiego, nie zauważamy wielowymiarowych przyczynach zjawisk, w których uczestniczymy. Przyzwyczajeni do egocentrycznej wizji życia mylimy to, co daje nam możliwość przyspieszenia realizacji naszych oczekiwań i celów, z możliwością poszerzenia świadomości o obszary, których wcześniej nie byliśmy w stanie widzieć i rozumieć, używając do tego wyuczonych sposobów myślenia.
Intencja zatem, podobnie jak obranie kierunku podróży, zaprowadzi nas do różnych miejsc. To jej doświadczona treść zadecyduje o miejscu, w którym się znajdziemy, tak jak za sprawą biletu na pociąg dostaniemy się do celu zgodnego z kierunkiem podróży.
Wybór leży zawsze (niezależnie od tego, czy jest świadomy czy też nie) w naszych rękach.
Aby podróżować w zgodzie z samym sobą, nie wystarczy zatem kupić jakiegoś biletu. Warto starannie sprawdzić, dokąd danym pociągiem dojedziemy, i czy naprawdę zawiezie nas do celu, do którego w głębi duszy chcemy dotrzeć.
Jolanta Toporowicz