Między tym, jak mężczyzna żyć powinien zgodnie z różnymi koncepcjami, teoriami, pomysłami innych, bliskich i dalszych mu ludzi a tym, co w jego odczuciu jest naprawdę słuszne, istnieje przepaść. Rozziew między wizją sukcesu a działaniami niosącymi spełnienie i poczucie sensu staje się wyraźny w chwili, gdy dawne zaangażowanie w pracę i związek zastępuje marazm. Pieczenie w klatce piersiowej, ciągłe zmęczenie, bierność, stany lękowe czy problemy z trawieniem wskazują dobitnie, że coś w środku nie działa harmonijnie: między czuciem a działaniem istnieje poważny dysonans. Na nic zdają się witaminy, wysypianie się, sport – przyczyna kłopotów, ta prawdziwa, tkwi głębiej. I coraz wyraźniej, coraz dobitniej domaga się uwagi.
Zanim jeszcze chłopiec dowie się, czego w życiu pragnie, czego potrzebuje, żeby czuć się spełnionym, zanim pozna swoje talenty i ograniczenia, otrzymuje – z domu, mediów i swojego otoczenia – instrukcje, jak ma żyć. Zazwyczaj podąża za nimi, nie podając ich w wątpliwość. Wyznacza cel, który zazwyczaj wcale nie jest jego celem, i wytrwale go realizuje. Pomimo wszystko. Z determinacją.
Początkowo, w większości przypadków skutki wypełniania tego planu są bardzo korzystne, przynajmniej na pierwszy rzut oka. I to właśnie te złudne korzyści stanowią największą pułapkę. W pewnym momencie, zazwyczaj wtedy, kiedy większość punktów z listy do zrealizowania została już odhaczona, zaczynają się bowiem ukazywać fatalne konsekwencje wypełniania tych powinności. Wypalenie zawodowe, hasło odmieniane dziś przez wszystkie przypadki, należy do jednej z tych konsekwencji. A jakie są pozostałe? I czy z tej matni jest wyjście?
Dobre złego początki
Na długo przed tym, nim ceniony manager lub właściciel firmy z imponującymi osiągnięciami poczuje z całą mocą, jak bardzo udaje przed samym sobą, że to, jak żyje, daje mu radość, jego codzienność wydaje się naprawdę udana. Intensywna praca, choć z dnia na dzień coraz bardziej mechaniczna, bezdyskusyjnie przynosi wymierne efekty: są awanse i podwyżki, jest uznanie, a nierzadko szacunek przełożonych i/lub konkurencji. Szybkie tempo, intensywne działanie, mnogość celów i zadań, skoki dopaminy nieuchronnie prowadzą od jednego sukcesu do drugiego. I te sukcesy są wypracowane, zasłużone – nie ma co do tego wątpliwości. Tak jak nie ma wątpliwości co do tego, że uzależniają.
Poczucie braku sensu
Wraz z pojawieniem się większych pieniędzy przez pewien czas zadowolenie zdaje się rosnąć: piękniejszy dom lub większe mieszkanie, lepszy samochód i droższe prezenty dla partnerki, dobre szkoły i nowoczesne telefony dla dzieci. Komfort życia wzrasta niejako naturalnie. To wszystko powinno cieszyć. I długo cieszy. Ale pewnego dnia przestaje i nierzadko dzieje się to znienacka, choć naprawdę cały proces trwa przez lata. Dlaczego tak się dzieje? Patrząc z zewnątrz (to słowo okaże się słowem-kluczem do zrozumienia źródła problemu), jest naprawdę dobrze: intensywnie, ale dostatnio. Czemu w takim razie coraz rzadziej chce się żyć? Zamiast energii do rozwoju, pracy, bliskości z partnerką pojawia się dojmujące poczucie braku sensu wykonywanej pracy, a nawet egzystencji jako takiej. Coraz częściej, gdzieś z tyłu głowy, pobrzmiewa pytanie: Po co to wszystko?
Wbrew sobie
Przewlekłe zmęczenie psychiczne i fizyczne, brak motywacji do pracy, zaburzenia snu, problemy z trawieniem, bierność, brak zaangażowania w swoje obowiązki, czyli główne syndromy wypalenia zawodowego, stanowią jedną z konsekwencji życia w oderwaniu od tego, co naprawdę czujemy. Podążanie za wskazówkami płynącymi z zewnątrz, a tym samym negowanie, lekceważenie, świadome lub nie pomijanie własnej prawdy nieuchronnie prowadzą do wewnętrznej destabilizacji. Staje się to prędzej lub później, zależnie od wielu czynników, ale w końcu się wydarza. Możemy, badając przyczyny swojego pogarszającego się stanu, szukać odpowiedzi na zewnątrz: zmieniać dietę, częściej chodzić do siłowni, ograniczyć social media. To wszystko działania sensowne, tyle że powierzchowne – oklejenie samochodu folią do zmiany koloru, tuningowanie auta, nie zdadzą się na nic, jeśli źródło problemu leży w silniku.
Lekarstwo na pustkę
Do czego prowadzi życie bez połączenia z tym, co się naprawdę czuje? W gabinecie psychoterapeutycznym Jolanty Toporowicz przez lata pojawiali się odnoszący sukcesy managerowi, mężczyźni cierpiący na nieustanny brak czasu, sfrustrowani właściciele prosperujących firm, którzy borykali się z poczuciem pustki, stanami lękowymi, nastrojami depresyjnymi lub kliniczną depresją. Ich relacje rodzinne wisiały na włosku albo były pozbawione jakiejkolwiek głębi – trwali przy partnerce, od której nie otrzymywali wsparcia, choć bardzo go potrzebowali. Ich związki sprowadzały się do funkcji: ja – głowa rodziny, mąż dbający o dostatek rodziny, ona – matka, towarzyszka wyjść do znajomych, a od czasu do czasu, choć coraz rzadziej i bez przekonania – kochanka. Niektórzy zdradzali, nierzadko sięgali po alkohol lub narkotyki, żeby zagłuszyć wewnętrzny głos, który mówił (i mówił słusznie), że „tak dłużej nie da się żyć”. W końcu wszyscy, co do jednego, po wielu poszukiwaniach zewnętrznych przyczyn swojego stanu, stawali przed odpowiedzią na pytanie: Czy żyję w zgodzie z tym, co czuję? Nie z tym, co robić powinienem, nie z tym, co myślę, że jest właściwe, ale z tym, co mi w duszy gra?
Kortyzol, adrenalina, dopamina, a może… dusza?
Można latami analizować działanie konkretnych neuroprzekaźników na ludzki organizm i tam szukać odpowiedzi na zły stan swojej psychiki. Można się suplementować, rozciągać i pościć. Można i oczywiście warto, tyle że głęboka przyczyna destabilizacji w życiu zawodowym i prywatnym leży zawsze głębiej, a ciągłe szukanie coraz wymyślniejszych plastrów na coraz głębszą ranę bywa po prostu mechanizmem ucieczkowym. Zrozumiałym i nieźle działającym. Ale tylko do czasu.
Mężczyzna, który czuje, podskórnie wie, że odpowiedzi na pytania o sens życia, wykonywanej pracy, budowanych relacji próżno szukać w chemicznych wzorach i wszelkich czysto intelektualnych koncepcjach pozbawionych poparcia w przeżyciu. Wie także, że zdolność do odczuwania nie przynależy tylko kobietom – to fałsz niezgodny z wiedzą o ludzkiej naturze, absurd, który staje się oczywisty po chwili refleksji. W rzeczywistości mężczyzna, kto czuje, a w konsekwencji decyduje i działa w zgodzie ze sobą, nie tylko nie traci na męskości, a wręcz przeciwnie – jeśli jest wierny przede wszystkim sobie, daje wyraz swojej męskiej sile.
Tak czy nie?
Kiedy mężczyzna odkrywa, jak jest jego prawda, zaczyna działać zgodnie z tym, co uznaje za słuszne, nawet jeśli jego decyzje chwilowo obniżają komfort rodziny, zaskakują podwładnych, szefów i kontrahentów. Skoro podjął decyzję, jak postąpi na przykład w kwestii zmiany pracy, stworzenia własnej firmy czy poważnych zmian w relacji, skoro dokonał wyboru między krótkim „tak” i „nie”, działa konsekwentnie, nawet jeśli zdaniem innych – w tym partnerki, teściów czy dzieci – powinien inaczej.
W takiej zdecydowanej postawie jest niekwestionowana moc, którą otoczenie wyczuwa natychmiast, nawet jeśli jej źródło nie jest przez obserwatorów rozumiane ani akceptowane. Na głębokim poziomie wszyscy dokoła wyczuwają jego determinację i niezachwiane poczucie, że postępuje słusznie.
Żeby jednak dojść do jasności w sprawie jakiekolwiek istotnej decyzji, żeby szczerze wybrać najlepszą dla siebie dalszą drogę, trzeba mieć w sobie spójność na poziomie czucia, myślenia i działania. A żeby tę spójność zyskać i utrzymać, trzeba uważnie przyjrzeć się prawdziwym motywacjom i przyczynom swoich działań, często nieuświadomionym, które sprawiają, że dotąd postępowaliśmy tak, a nie inaczej.
Wszystkich, którzy są u progu ważnej zmiany – zawodowej lub prywatnej – i chcą lepiej poznać siebie, żeby móc samodzielnie podjąć kluczowe dla swojego dalszego życia decyzje, zapraszamy do udziału w X edycji kursu Zaufać sobieⓇ. Trwający 10 miesięcy kurs prowadzony przez doświadczoną psychoterapeutkę Jolantę Toporowicz, opierający się na zajęciach warsztatowych pomaga wyraźnie wzmocnić poczucie własnej wartości i znaleźć oparcie w sobie. To ważne zwłaszcza wtedy, gdy tego oparcia brakuje na zewnątrz – w przyjaciołach czy partnerce, a codzienność pokazuje, że dawny model życia, kiedyś uważany za właściwy, już się wyczerpał. I czas na zmiany.
Więcej o kursie Zaufać sobieⓇ dowiesz się tutaj: https://euphonia.pl/zaufac-sobie-x-edycja-2024-25/