Zagadka powtarzających się scenariuszy.

Nowa rzeczywistość, od kilkunastu miesięcy stawiająca nas przed faktem nieuchronnych zmian staje się coraz bardziej wymagająca. Zmienia się nasz sposób myślenia, styl życia, edukacji, pracy i ochrony zdrowia. Chaos informacyjny, połączony ze strachem wygenerowanym przez media pokazuje, że stoimy wobec wyzwania, które nawet najstarsi, żyjący ludzie nie mają w swoim doświadczeniu. Podobieństwo do minionych gwałtownych zmian z okresu wojny, czy zmiany systemu politycznego w naszej części Europy powoduje, że można postawić hipotezę o cyklicznie powtarzającym się scenariuszu.

Jak rozumieć te zmiany i z pozoru nagłe, miejscami szokujące zdarzenia? Możemy oglądać rzeczywistość z różnych perspektyw. Każda z nich jest częścią wielowymiarowości naszego świata. Niezależnie od tego, czy ta perspektywa dotyczy ekonomii, polityki, zmian związanych z technologią, czy wreszcie naszej ludzkiej kondycji, pokazuje jeden wspólny mianownik dla nich wszystkich: powtarzalność.

W psychologii, a raczej w jej praktycznej odmianie: psychoterapii, od wielu lat już wiadomo, że powtarzalność bolesnych scenariuszy związana jest zawsze z nieświadomą lub podświadomą przyczyną niedostępną racjonalnemu umysłowi. Zatrzymany przepływ życia w postaci zablokowanych emocji i uczuć pochodzących z dzieciństwa, rodowe zawinienia i wykluczenia czy karmiczne dziedzictwo, wszystko to powoduje, że Życie nie może się rozwijać w zgodzie z własna naturą. Powstaje zapora, wokół której kręcimy się w kółko nie rozumiejąc dlaczego. Na planie naszego indywidualnego życia przejawia się to w postaci powtarzania destrukcyjnych scenariuszy, sztywnego przywiązania do przekonań, pomimo ich destrukcyjnego wpływu na życie, czy wreszcie uporczywego trzymania się „bezpiecznego, bo znanego status quo”.

Wygląda na to, że możemy pokusić się o hipotezę, że nasz wąski, osobisty plan życia rządzi się takimi samymi prawami, co jego szerszy kontekst- to, co się dzieje w świecie. Czego nie widzimy? Jakich aspektów swojego udziału w tworzeniu zapory w rozwoju naszej cywilizacji nie zauważamy? Co jest naszym dziedzictwem, zawinieniem, czy wykluczeniem w zbiorowym poziomie świadomości, że po kilku dziesięcioleciach znowu stoimy przed tym samym scenariuszem?

Pokuszę się o hipotezę (wiem, że nie jestem odosobniona w takim rozumieniu przyczyn), że jest to fundamentalna zdrada pierwotnie danej nam natury i kontaktu z wewnętrzną mądrością. Unieważnienie tego, co pokazują nam uczucia i intuicja na rzecz zewnętrznych, egocentrycznych korzyści lub obietnicy własnej wielkości. Zysków, statusu, wizerunków, doraźnej wygody. To, co jest naszą esencją mamy wszyscy jako ludzie, wpisane w doświadczanie. Wszyscy , bez żadnej edukacji czujemy, co jest zgodne z prawdą, a co takie nie jest. Mamy wyposażenie w postaci sumienia i wewnętrznie doświadczanej etyki. Rozwijamy się w atmosferze pełnej akceptacji i życzliwości, kurczymy się pod wpływem negacji i krytyki. Jako ludzkość, zgubiliśmy dostęp do tego, co nazywamy Źródłem życia. Powstała zapora, gdzieś głęboko w nas samych, w zbiorowym doświadczaniu codzienności. Straciliśmy kontakt z naszą esencją i zdolność do rozróżniania autentycznego fundamentu naszego życia od arogancji zarządzania światem w izolacji od praw Uniwersum. Taką informację niesie nam obecny „kryzys”.

Czy z niej skorzystamy, czy wir toczących się zmian wciągnie nas w powtórkowy scenariusz zależy od każdej decyzji, jaką podejmujemy każdego dnia osobiście, nie rozglądając się wokół, na własną odpowiedzialność. Na poziomie wewnętrznej zmiany ma szansę zbudować się inna jakość zewnętrznego świata, nawet na globalną skalę. Czy mamy odwagę stawić temu czoła i zaryzykować?

Autor: Jolanta Toporowicz

Pin It on Pinterest

Share This